Nowe porządki w rolnictwie

Stan rolnictwa w powiecie pińczowskim we wrześniu 1939 r. według raportu starosty Geiba

Ustanowiony na urzędzie we wrześniu 1939 r. przez władzę wojskową starosta pińczowski dr Ekkehard Geib w swoim raporcie z 19 października 1939 r. do Szefa Administracji Cywilnej w Krakowie informował, w oparciu o zastane polskie dokumenty i statystyki, że z całej powierzchni powiatu pińczowskiego 113490 ha 85 % wykorzystywane było przez rolnictwo, 9 % przez gospodarkę leśną, a 6 % stanowiły nieużytki. Jakość gleby oceniana była jako dobra. Rolnicy powiatu produkowali znaczne nadwyżki (35000 cetnarów, tj. około 1700 ton) zboża chlebowego, byli samowystarczalni w zaopatrzeniu w jęczmień i ziemniaki, sprowadzano natomiast z zewnątrz niewielkie ilości owsa. Zbierane tu względnie duże  ilości buraka cukrowego odstawiano do cukrowni w Kazimierzy Wielkiej, której roczna moc przerobowa wynosiła około 25000 ton. Z ogólnej produkcji mięsa sprzedawano około 1000 ton nadwyżki poza powiatem. Szkody wojenne września 1939 r. przetrzebiły stado bydła na tyle, że powstały poważne problemy w zaopatrzeniu w mięso. Również zaopatrzenie w zboże napotykało na trudności, ponieważ spłonęły liczne stodoły wraz ze zmagazynowanymi zbiorami (w samej Kazimierzy Wielkiej spłonęło 65 stodół)1. Brak paliwa powodował opóźnienia w omłotach; jedynie drobni chłopi, używający pracy własnych rąk, nie mieli z tym problemu.

Zaopatrzenie w żywność w powiecie pińczowskim, mimo jego rolniczego charakteru, było według Geiba wielce problematyczne. Brakowało powszechnie mąki, bo nie wymłócono jeszcze zboża, a jeśli nawet gdzieniegdzie, to chłopi nie wypuszczali zboża na rynek. Dodatkowo, trudności aprowizacyjne i brak możliwości ustanowienia normalnego rynku żywności powodowane były – zdaniem Geiba – licznymi i bezwzględnymi rekwizycjami przez niemieckie instytucje wojskowe i administracyjne. Inną poważną uciążliwością był brak węgla, a szczególnie nafty, bez której nie było możliwe oświetlenie domostw na obszarach wiejskich2.

Zakaz obrotu handlowego produktami rolnymi i regulacja cen

Ceny w myśl ideologii hitlerowskiej były sprawiedliwe wówczas, gdy odpowiadały celom politycznym narodowego socjalizmu. Miały się one kształtować nie wedle kosztów produkcji, lecz koszty produkcji miały dostosować się do z góry narzuconych, sztywnych cen3.
Taką politykę cen, wdrożoną w Rzeszy, Niemcy usiłowali realizować także w GG. Ustalenie stałych, oficjalnych cen żywności i bez obawy, że powstanie drugi, nielegalny rynek ze swoimi cenami – twierdził Hellmuth Körner, kierownik Wydziału Wyżywienia i Rolnictwa rządu GG – możliwe byłoby tylko wtedy, gdyby władza ustalająca ceny miała w swoim posiadaniu zdecydowaną większość płodów rolnych4. I tu leży przyczyna, dla której Niemcy zabronili handlu żywnością poza miejscami wyznaczonymi i po cenach innych niż urzędowe. Za naruszenia tego zakazu stosowano drakońskie kary.

Zlikwidowanie nielegalnego rynku produktów rolnych, co się Niemcom nigdy nie udało, służyć miało zagarnięciu produktów rolnych i przeznaczeniu ich większości na potrzeby własne. Pozostała reszta miała być odstąpiona ludności miejscowej. Owo odstępowanie niewielkich ochłapów na potrzeby aprowizacyjne ludności polskiej i – do czasu Zagłady – ludności żydowskiej, i jednocześnie reglamentowanie towarów przemysłowych, to już realizacja dalekosiężnych planów eksterminacji przez głód, wymuszania posłuszeństwa i łamania oporu, a więc skutecznego sprawowania władzy na podbitych terenach5
Zbrodniczą ideę wyniszczenia głodem ludności żydowskiej i polskiej w GG gubernator Frank kilkakrotnie prezentował publicznie6.

Zakaz obrotu handlowego produktami rolnymi w innym obiegu niż urzędowy musiał być wdrożony na najniższym, powiatowym szczeblu administracji okupacyjnej. Starosta buski po raz pierwszy obwieścił już 23 października 1939 r. mieszkańcom powiatu zakaz skupu wszelkich produktów żywnościowych, a w szczególności zboża i bydła, na które Niemcy sami łypali chciwym okiem7

Kolejną akcją starosty Schäfera, już lepiej przygotowaną i, zdawałoby się, uzasadnioną, było zawiadomienie wójtów i burmistrzów na początku stycznia 1940 r., że zmuszony jest ograniczyć wolny handel artykułami żywnościowymi, by – takie wymyślił uzasadnienie – zapobiec klęsce głodu, jaka groziła miejscowej ludności w obliczu zapowiedzianego napływu uchodźców i deportowanych do powiatu buskiego. Istotnie, znaczący przyrost ludności w powiecie miał miejsce, ale dopiero rok później8

Wykorzystując ten sam pretekst i w tym samym czasie (początek stycznia 1940), Kreislandwirt Hofmann ustanowił głodowe miesięczne przydziały mąki dla Polaków i Żydów zamieszkałych w powiecie buskim. Inni starostwie wykorzystywali zapewne inne uzasadnienia lub w ogóle nie troszczyli się o ich wynajdywanie. Wszyscy jednak podejmowali tę samą, podyktowaną z góry decyzję o radykalnych ograniczeniach w handlu. Wprowadzone przez starostę ograniczenia i zakazy przewidywały, że skup i sprzedaż zboża, bydła, trzody chlewnej, ziemniaków i jaj możliwe były tylko za zezwoleniem. Jedyną uprawnioną firmą do prowadzenia handlu w powiecie buskim była spółdzielnia rolna w Stopnicy oraz jej filie.

Tam mogli chłopi sprzedawać swoje produkty (nadwyżki po spełnieniu obowiązku kontyngentowego), po marnej cenie, znacznie niższej od wolnorynkowej. Taka sprzedaż była premiowana pierwszeństwem w dostępie do towarów niezbędnych do gospodarowania. 

Nie podlegały ograniczeniom skup i sprzedaż bydła do dalszej hodowli, ale tylko w obrębie powiatu. Zakazane były skup i sprzedaż zwierząt rzeźnych na targowiskach. Było to możliwe tylko w spółdzielni rolnej. Skup jaj na wsi był dozwolony tylko w sklepach aryjskich. Całość skupionych jaj należało sprzedać dalej w spółdzielni po możliwie najwyższej cenie. Na transport bydła i na wszystkie inne transporty produktów rolnych, także kontyngentów, potrzebne było zaświadczenie z gminy lub od sołtysa. Przy stwierdzeniu jego braku towar podlegał konfiskacie9.

Kreislandwirt Hofmann w Busku, wykorzystując pokrętnie jako pretekst zapowiedź napływu do powiatu znacznej liczby przesiedleńców, a w konsekwencji trudności aprowizacyjnych, rozesłał z początkiem stycznia 1940 r. do burmistrzów i wójtów polecenie wydzielenia osobnych dla ludności polskiej i żydowskiej piekarń i masarni. Piekarnie dla Żydów miały otrzymywać ze spółdzielni rolniczej przydział tylko mąki żytniej na wypiek 100 g chleba dla jednej osoby dziennie10, piekarnie dla Polaków zaś przydział mąki żytniej dla dorosłych, a dla dzieci do 8 lat mąki pszennej na wypiek 150 g chleba lub bułek. Polakom przydzielił jeszcze 50 g mąki pszennej lub kaszy na osobę – do nabycia w aryjskich sklepach kolonialnych. Piekarniom dla Niemców z Reichu i dla folksdojczów przydzielił mąkę żytnią i pszenną na 250 g chleba lub bułek oraz 50 g mąki pszennej lub kaszy, również do nabycia w aryjskich sklepach kolonialnych11.

Powszechny zakaz wyrobu pieczywa pszennego (bułki, bułeczki) obowiązywał od 15 sierpnia 1941 r. Wyjątki, dotyczące szczególnie wypieku pieczywa białego dla chorych, wymagały zezwolenia szefa dystryktu. Mąkę pszenną mogły otrzymać piekarnie, cukiernie oraz hotele i kawiarnie wyrabiające pieczywo tylko na podstawie becugszajna12.

Po wdrożeniu w powiecie ograniczeń w handlu produktami rolnymi, racjonowania żywności i po nałożeniu pierwszych zobowiązań kontyngentowych na gminy, starosta Schäfer mógł raportować z Buska 23 lutego 1940 r. do szefa dystryktu radomskiego, że zaopatrzenie w żywność w powiecie stopnickim jest “dzięki podjętym w porę działaniom przejściowo zabezpieczone”. Informował, że powiat ma charakter wybitnie rolniczy, a udział dużych folwarków w całości produkcji rolnej jest stosunkowo niewielki. Stwierdził, że “na wsi występuje w niewyobrażalnych rozmiarach bezrolny proletariat chłopski13.

Schäfer w raporcie z 6.8.1940 r. do szefa urzędu Gubernatora Generalnego w Krakowie meldował o zapowiadającym się, w zasadzie pomyślnym, choć niepełnym ściągnięciu kontyngentów. Jednocześnie wskazywał na niedostatki aprowizacyjne miejscowej ludności. Ośmielił się postawić pytanie, jak potraktować Żydów w przydziałach żywności. Twierdził, że likwidacja handlu pokątnego i zaprowadzenie porządku rynkowego będą wtedy tylko możliwe, gdy także Żydom zapewni się przynajmniej tyle żywności, by mogli egzystować. W przeciwnym razie, przestrzegał, “będziemy co i rusz popychać ich na drogę nielegalnego handlu i tym samym zburzymy ustanowiony przez nas porządek. Nie ma to nic wspólnego z naszym generalnym nastawieniem do Żydów. Tak długo jednak, jak długo Żyd jest jeszcze tu, należy uwzględnić także jego. W przeciwnym razie Żyd znajdzie zawsze sposób na zaopatrzenie się u chłopów, nawet po najwyższych cenach”14.

Intensyfikacja produkcji rolnej

Już przed wtargnięciem Wehrmachtu do Polski, Niemcy określili, że terytorium przyszłego Generalnego Gubernatorstwa będzie zapleczem żywnościowym i rezerwuarem siły roboczej dla Rzeszy. W celu wywiezienia w ziem polskich jak najwięcej żywności do Rzeszy dla tamtejszej ludności cywilnej, pełnego zaprowiantowania stacjonujących na ziemiach polskich wojsk i policji oraz aparatu administracyjnego, priorytetowym zadaniem stało się zwiększenie upraw i hodowli. Należało zatem, częściowo choćby, zmodernizować rolnictwo.  
Po pierwszych tygodniach okupacji, gdy masowo grabiono jako łup wojenny wszelkie polskie mienie, państwowe i prywatne, Niemcy opamiętali się i przeszli w 1940 r. od rekwirowania i wywozu do zasilania rolnictwa sprowadzanym z Niemiec oraz – częściowo tylko – wyprodukowanym na terenach okupowanych sprzętem mechanicznym oraz nawozami i środkami ochrony roślin. Dostarczono także pewnych ilości zwierząt zarodowych, podjęto prace melioracyjne i zintensyfikowano uprawy, również z wykorzystaniem wydajniejszych metod zarządzania15. Unowocześnieniu i lepszej eksploatacji rolnictwa na użytek okupanta służyć miały także obowiązkowe zawodowe szkoły rolnicze16. Częściowo udało się zrealizować plany w zakresie poradnictwa i fachowego instruktażu dla rolników, również dla gospodyń wiejskich. Zadaniem tym obarczono agronomów ogólnorolniczych. W 1943 r. w Generalnym Gubernatorstwie zatrudnionych było 18850 agronomów, w tym 55 powiatowych, 1755 gminnych i 17000 wiejskich. W zasadzie nie było wsi bez agronoma. Oprócz agronomów, w każdym powiecie zatrudniano fachowców od hodowli, nasiennictwa, uprawy ziemi, ogrodnictwa, gospodarstwa domowego, itp.17

W gminie wiejskiej Busko agronomami wiejskimi byli w 1943 r.18: Bronina – Piotr Kozłowski, Biniątki – Stanisław Kasza, Chotelek – Bronisław Majka, Kostki Duże – Florian Czuj, Kostki Małe – Stanisław Wieliński (?), Las Winiarski – Jan Wójcik, Łagiewniki – Stefan Kubicki19, Marzęcin – Wojciech Molęda, Oleszki – Jan Zelek, Siesławice – Tomasz Wodecki, Wełecz – Jan Zelek syn Marcina, Zbrodzice – Jan Pila.

Fot. Szkolenie rolników w dystrykcie radomskim. Źródło: NAC, sygn. 2-9890.

Do intensyfikacji produkcji rolnej przyczynić się miały także zmiany strukturalne, to jest zaprzestanie parcelacji, wdrożenie zaś komasacji gruntów, szczególnie gruntów średniej wielkości i na lepszych glebach, a z pominięciem gospodarstw karłowatych i najbiedniejszych. Zwiększenie i tak już dużego bezrobocia na wsi na skutek komasacji gruntów mogło być upatrywane jako niekorzystne. Ale nie przez okupanta. Ten bowiem miał właśnie plany pomnażania “nadwyżek” siły roboczej na wsi, by następnie zagospodarować je poprzez skierowanie – w sezonie – do pracy na roli w Niemczech20. Niemieckie plany komasacji gruntów na terenie GG spełniły się tylko w niewielkim zakresie21.

Możliwość wyprodukowania dodatkowych płodów rolnych upatrywano w pozyskaniu nowych terenów pod uprawę, których przybyło w GG 176 tys. ha do października 1942 roku22

W polityce “racjonalizacji” rolnictwa w GG gospodarstwa karłowate traktowane były jako zło konieczne i przewidywano ich likwidację. Wyniszczające dla tej kategorii gospodarstw były wysokie podatki, niesprawiedliwe i dyskryminujące obciążenie kontyngentami, szarwarkami i obowiązkiem świadczenia podwód23.

Także w powiecie buskim wprowadzano nowe techniki agronomiczne i uprawę innych niż dotychczas roślin. Podejmowano wysiłki zwalczania szkodników24.

Kolczykowanie

Dla zapewnienia pełnej kontroli nad produkcją hodowlaną, władze okupacyjne wprowadziły w 1942 r. kolczykowanie bydła, owiec i trzody chlewnej. Każda sztuka inwentarza otrzymała numer ewidencyjny w specjalnie prowadzonych rejestrach i na blaszce przyczepianej zwierzęciu do ucha25. Niemcy usprawnili tym sposobem pobieranie kontyngentów, mieli lepszą wiedzę o wieku i wadze każdej sztuki26. Ograniczyło to znacznie możliwości wsi w dokonywaniu tajnego uboju. Ucierpiał na tym nielegalny handel mięsem. Ale i na to znalazł się sposób. Rolnicy starali się ukrywać jak najwięcej inwentarza przed kolczykowaniem lub stosowali inne wybiegi, np. zmieniali blaszki, odczepiali je od sztuk dorodnych i przyczepiali słabszym, z dorosłych tuczników na prosięta. Osoby prowadzące ewidencję w gminie lub sołtysi dopuszczali się “przestępstw” na szkodę okupanta, dokonując zapisów sprzyjających rolnikom. Często było to możliwe, gdy chłop odpowiednio wysoko opłacił osoby nadzorujące kolczykowanie. W rezultacie takich wielce ryzykownych działań bywało, jak wspomina Władysław Lesiak “Hiszpan”, że świnia zakolczykowana i zapisana ważyła po 7-9 miesiącach chowu 15 zamiast 100 kg27

Agronomowie okręgowi (Bezirklandwirt) w powiecie buskim, żandarmeria i Sonderdienst systematycznie kontrolowali obejścia chłopskie. Gdy znaleźli sztukę niekolczykowaną, cały inwentarz ulegał konfiskacie, właściciela aresztowano i wysyłano do karnego obozu pracy w Słupi, a nierzadko do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Janowi Hetnarskiemu z Janowa w gminie Zborów skonfiskowano całe 20-hektarowe gospodarstwo, bo znaleziono u niego niekolczykowaną świnię. W pierwszej połowie 1943 r., żandarmi z Buska znaleźli u Wojciecha Grąbki w Kawczycach dwie niekolczykowane świnie. Pobili Grąbkę, pobili także sołtysa Domagałę i wysłali go do obozu w Słupi. Wrócił po sześciu miesiącach, po uprzednim zapłaceniu grzywny przez żonę28.

W marcu 1944 r. przeprowadzano w powiecie buskim zakrojony na szeroką skalę przegląd żywego inwentarza. W Śladkowie wykryto zwierzęta niezakolczykowane i tytułem kary postanowiono odebrać ze wsi 500 krów. Zdesperowani chłopi rzucili się na żandarmów, dwóch z nich zabili i zbiegli. W odwecie Niemcy przywieźli do Śladkowa 60 zakładników z więzienia w Kielcach i tam ich rozstrzelali29.

Do kolczykowania zwierząt oraz wyznaczania wielkości kontyngentów żywca i mleka Niemcy powołali specjalnych urzędników, nazwanych przez ludność “kolczykarzami”. Stali się oni dla chłopów istną zmorą. Większość z nich służyła Niemcom gorliwie30. Była to grupa osób, przed którymi przestrzegano, że są konfidentami niemieckimi31. W ocenie innych natomiast, byli oni zarówno pomocnikami chłopów w ich niedoli, jak i cennymi współpracownikami podziemia. Bardzo życzliwie wspominał Bronisław Rzepecki “Aleksander” kolczykarzy z Oleśnicy, Józefa Kryś i jego ojca, którzy oddali duże zasługi dla lokalnej organizacji ZWZ-AK. Bez kolczykarzy nie można by było kupić kawałka mięsa na czarnym rynku – wspominał Rzepecki – ani nie byłoby podawanych w tajemnicy kotletów w restauracjach w Busku. Profesję “kolczykarza” zdominowali  w powiecie buskim wysiedleńcy z Wielkopolski32

Majątki ziemskie w powiecie buskim przed wrześniem 1939 r.

Majątkiem ziemskim określano gospodarstwo rolne o powierzchni gruntów uprawnych powyżej 50 hektarów. Spis z 1921 r. wykazał, że w województwie kieleckim było 795 majątków należących do Polaków, 30 do Żydów, 2 do Niemców i 2 do Rosjan33.  W powiecie pińczowskim i sąsiednich, średnio jeden majątek obszarniczy przypadał na 4-5 wsi34. Według H. Smarzyńskiego, powołującego się na dane Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Busku z roku 1928, w powiecie stopnickim około jednej szóstej ziemi posiadało 35 ziemian. Największymi majątkami rolnymi w powiecie stopnickim w roku 1928 były w gminie Oględów dobra Sichów z folwarkami Sichów i Wilkowa (351 ha), dobra Niziny i Krzczonowice (456 ha), w gminie Pacanów dobra Słupia z folwarkami Karsy Małe (452 ha), Karsy Wielkie (356 ha), Słupia Wielka (398 ha) i Komorów (500 ha) plus rewir leśny w gminie Łubnice o obszarze 2 835 ha. W gminie Tuczępy były to dobra Brzozówka z folwarkami Brzozówka (440 ha) i Dobrów (555 ha). W gminie Wójcza dobra Wójcza obejmowały 1 189 ha. Ponadto Smarzyński wymienia mniejsze majątki w Gnojnie i Zborowie oraz stacje selekcji nasion Kwasów (firma Udycz35) w gminie Oleśnica i Szczeglin (firma Granum – 187 ha36) w gminie Wolica, a także majątek Grabki37. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 1931 r. “zespołów rolnych” było w powiecie stopnickim 37, a w powiecie pińczowskim – 7538. W powiecie pińczowskim. liczba majątków o powierzchni powyżej 150 ha wynosiła 56, z czego majątki 150 do 250 ha stanowiły większość. Majątków od 300 do 500 ha było 6, od 500 do 1000 ha – 6, a powyżej tysiąca ha – 4 (ordynacja chroberska)39.

Przejmowanie majątków ziemskich przez okupanta niemieckiego

Władze okupacyjne oceniały, że potencjał dużych folwarków i gospodarstw wielkochłopskich będzie najbardziej przydatny dla potrzeb III Rzeszy. W przyszłości miały się one dostać Niemcom jako ważny element germanizacji ziemi40.
Dla zagarnięcia zarówno majątku państwa polskiego, jak i majątku osób fizycznych i prawnych okupant stworzył własne prawo własności, obowiązujące także w rolnictwie. Sankcjonowało ono grabież i stwarzało jego egzekutorom komfort działania lege artis. To specyficzne prawo wykorzystywane było przez różne instytucje niemieckie, a służyć miało także maksymalnej eksploatacji rolnictwa. Dotknęło ono przede wszystkim gospodarkę rolną folwarczną. 

W 1941 roku istniało w Generalnym Gubernatorstwie 6050 gospodarstw o powierzchni użytków rolnych przekraczającej 50 ha. Średnia powierzchnia majątku wynosiła 136 ha. Łączna powierzchnia użytków rolnych, będących w posiadaniu ziemian, wynosiła 822 000 ha, to jest 10,8% ich ogólnego areału. Gospodarstwa mniejsze, o powierzchni od 20 do 50 ha obejmowały 233 000 ha użytków rolnych. W tej grupie gospodarstw, określanych jako wielkochłopskie, znajdowała się pewna, trudna do sprecyzowania liczba podupadłych gospodarstw ziemiańskich41. Niemcy nie dysponowali dostatecznie liczną, fachową kadrą, by przejąć wszystkie majątki w Generalnym Gubernatorstwie. Do końca okupacji pozostawiono więc własność polską na poziomie 70-75%, ale gospodarowanie w folwarkach podlegało w różnym stopniu ingerencji agronoma powiatowego, a owoce produkcji objęte zostały systemem obowiązkowych dostaw. 

Przejmowanie majątków pod zarząd niemiecki następowało zasadniczo w trzech różnych formach: konfiskata, zarząd przez powiernika lub zarząd komisaryczny. Dla wszystkich tych form najczęstszym oficjalnie podawanym powodem była nieudolna, źle prowadzona gospodarka.
Konfiskata oznaczała przejęcie majątku w całości przez instytucje publiczne lub przez państwo niemieckie. Dotychczasowy właściciel tracił wszelkie prawo do własności i był usuwany poza obręb swoich dóbr42. Majątki konfiskowane w GG na rzecz państwa niemieckiego trafiały pod Główny Zarząd Nieruchomości Ziemskich (Liegenschafts- hauptverwaltung) z siedzibą w Krakowie. W terenie Główny Zarząd działał za pośrednictwem dystryktowych jednostek Liegenschaftsverwaltung. Skonfiskowane i przejęte przez państwo majątki powszechnie określano jako Liegenschaft. Stanowiły one na obszarze dystryktu radomskiego około 60% ogółu majątków przejętych przez Niemców. Przy ogólnej liczbie blisko 250 majątków przejętych, około 150 gospodarstw folwarcznych to były Liegenschafty43. W powiecie buskim było 18 Liegenschaftów w miejscowościach: Celiny, Chroberz, Gór, Jurków, Kije, Kurozwęki, Łagiewniki, Maleszowa, Michałów, Niziny, Rzegocin, Sichów, Słupia, Smogorzów, Szaniec, Szczeglin, Włosnowice44.
Nad Liegenschaftami, grupowanymi po kilka, nadzór sprawował wyższy kierownik (Oberleiter), podlegający gubernatorowi dystryktu. Na obszarze powiatu buskiego było ich pięciu: Chroberz – Oberleiter Rodewald, Góry – Oberleiter Warnemünde, Maleszowa – Oberleiter Erich Crome, Sichów – Oberleiter von Schweinichen45 i Smogorzów – Oberleiter Spremberg46. W majątkach wspomagali ich w gospo­darowaniu tzw. Gutsverwalterzy (zarządcy majątków). Byli to przeważnie Polacy rekrutujący się z miejsco­wych i wysiedlonych ziemian oraz pracownicy administracji rolnej, wydaleni z ziem wcielonych do III Rzeszy.
Gdy majątek prowadzony był, w opinii okupanta, nieudolnie lub z ważnych przyczyn, na przykład wojskowych, nie mógł pozostawać w dotychczasowym zarządzie, ustanawiano dlań powiernika (Treuhänder). Właściciela oddalano poza obszar majątku, a powiernik prowadził majątek we własnym imieniu, chociaż na rachunek i na rzecz GG. Ta forma zajęcia majątku niewiele różniła się konfiskaty. 
Trzecią formą przejmowania majątków pod zarząd niemiecki był narzucany przez Kreislandwirta zarząd komisaryczny, najczęściej stosowany, szczególnie w pierwszych miesiącach okupacji. W wielu przypadkach zarządcą majątku (kommissarischer Betriebsleiter) zostawał jego właściciel lub osoba przez niego wskazana. Gospodarstwo było prowadzone na rachunek właściciela, a produkcja rolna przebiegała według dyspozycji Kreislandwirta47.

Uprzywilejowane traktowanie majątków ziemskich

Poprzez stosowaną wobec wielkich majątków ziemskich politykę preferencji sprzyjano ich wzmocnieniu ekonomicznemu, co z kolei miało zaowocować intensywniejszymi uprawami i hodowlą. Polityka taka przejawiała się m.in. w pierwszeństwie w dostawach parku maszynowego, nawozów sztucznych i opału, przy korzystnym kredytowaniu takich zakupów. Do obniżenia kosztów produkcji w folwarkach przyczyniać się też miały ułatwienia podatkowe48. Majątki zostały zwolnione z dostarczania podwód i częściowo z obowiązku świadczeń szarwarkowych. Umiarkowany był pobór stamtąd siły roboczej do Niemiec. Brak robotnika w majątkach, łagodzony były przymusowym wysyłaniem małorolnych do pracy tam, szczególnie w Liegenschaftach49.

Jak wykorzystywali swoją uprzywilejowaną pozycję właściciele wielkich majątków ziemskich, opisał ukrywający się w Tuczępach lekarz wojskowy Wincenty Bolesław Sobolewski50 (zapis z dnia 19.12.1942 r.): “W Polsce są obecnie dwa rodzaje właścicieli ziemskich: jedni z daleko posuniętą ugodowością wobec Niemców, że wszystko zboże oddają na kontyngent, nawet to, do którego nie byli zobowiązani. Zaś pozostałe zboże (gdy byli jeszcze Żydzi) – sprzedawali jedynie im. Polak zboża nie mógł kupić za żadne pieniądze. Teraz zaś, kiedy nie ma Żydów, zboże wykupują od nich paskarze, a najczęściej podstawieni przez Niemców kupcy. Niemcy, aby wydobyć resztki zboża z Polski, rozesłali po kraju swoich agentów i ci skupują je od gospodarzy. Dziś na pasku metr pszenicy kosztuje 800 zł, żyta – 700 zł, gęś – 250 zł, kura – 50 zł, masło – 130 zł/kg, słonina 140 zł/kg. Drugą grupę właścicieli ziemskich stanowią ludzie uczciwi, którzy starają się pomóc najbiedniejszym i nie wchodzą w żadne układy z Niemcami. Wracając do tych bogatych obywateli, właścicieli ziemskich i gospodarzy, muszę powiedzieć, że są złymi Polakami i samolubami, którzy dla ulżenia nędzy ludzkiej głodującym nie dadzą. Jeśli się nawet już zdarzy, że taki magnat czasem coś kapnie, w postaci na przykład 100 złotych, to już uważa się za bohatera narodowego. Uważam, że to im trzeba zapamiętać. Na ulżenie nędzy ludzkiej nie mają grosza, ale na zabawy, na przyjęcia dla Niemców i podarunki mają wszystko”.

Nie mniej krytycznie oceniał B. Sobolewski postępowanie ziemian niespełna rok później (zapis z dnia 2.10.1943 r.): “Świetnie też powodzi się właścicielom majątków na wsi. Ci, co prawda muszą dostarczać kontyngent zbożowy, mięsny oraz mleczny, lecz w bardzo niewielkiej ilości. Jeżeli chłop dostarcza z każdej morgi około 2 metrów zboża, pięć metrów ziemniaków i około 1 sztuki żywca z rodziny. To się liczy z każdej morgi, czy jest obsiana czy nie, czy jest użytkiem czy nie, nawet od lasu. Właściciele majątków, jeżeli dostarczają kontyngent, to nie więcej jak 1 metr z morgi. Jak to wygląda w praktyce. Przypuśćmy, że jakiś dziedzic ma dostarczyć 300 metrów zboża. Otóż stara się on u władz, aby jego zboże uznano jako dobre do siewu i wtedy dostaje najwięcej nawozów sztucznych. Nadwyżkę sprzedają chłopom po paskowych cenach 200-400 złotych za 100 kg. Dostaje także ropę na zaoranie wszystkich pól traktorem, a większość pól orze końmi. Pozostaje mu duża nadwyżka nafty, którą sprzedaje po 50 zł litr. Do młócenia zboża, Niemcy dostarczają mu przymusowo ludzi ze wsi, płacąc im po 1,5 kg żyta dziennie. Po zebraniu zboża musi odstawić na kontyngent 300 metrów, a że jest to zboże siewne, ma policzone za metr nie 72 zł, a 32  zł. Po zboże siewne przyjeżdżają sąsiedzi ze dworów, którzy u władz wystarali się o to zboże. Dziedzic zaś stara się u władz o przydział zboża na zasiew. Naturalnie przydział otrzymuje, oddał 300 metrów, otrzymał natomiast 200-250 metrów na zasiew. Dostaje więc premię w postaci zboża, które sprzedaje na pasku. Tak postępuje większość właścicieli dworów. W zasadzie Niemcy łupią skórę chłopom, nie robiąc większej krzywdy dziedzicom”51.

Przypisy

  1. Podczas walk we wrześniu 1939 r. Niemcy spalili na Kielecczyźnie całkowicie 45 wsi. Płonęły też pojedyncze budynki w wielu wsiach. Oddziały Wehrmachtu podpalały wiejskie zabudowania w celu oświetlenia pola bitwy o zmroku. Stanisław Meducki, Eksploatacja gospodarki i siły roboczej …, s. 147.
  2. BArch RH 20-14/177, k. 337-338.
  3. Tadeusz Kłosiński, Polityka przemysłowa okupanta w Generalnym Gubernatorstwie. Poznań 1947, s. 17-18.
  4. Protokół z narady agronomów powiatowych i powiatowych referentów rolnych dystryktu krakowskiego w Zakopanem 25 stycznia 1940 r. AIPN GK 639/8, k. 28-35.
  5. Mózgiem tych zbrodniczych, rasistowskich koncepcji w hitlerowskim aparacie władzy w Berlinie był generał SS (Gruppenführer) Herbert Backe – sekretarz stanu w Ministerstwie Rzeszy Wyżywienia i Rolnictwa, bliski współpracownik Göringa w realizacji Planu Czteroletniego i jego pełnomocnik ds. wyżywienia, orędownik zaprzęgnięcia środowiska naukowego Towarzystwa Cesarza Wilhelma (Kaiser-Wilhelm-Gesellschaft) do planowania ekspansji niemieckiej na wschód (współpraca z Konradem Meyerem, współautorem Generalplan Ost), wreszcie bliski współpracownik Himmlera w planowaniu i realizacji polityki osiedleńczej na wschodzie i grabieży produktów rolnych z użyciem siły. H. Backe upatrywany jest jako autor powstałej na krótko przed inwazją na Rosję Sowiecką “polityki głodu”, “planu głodowego” (Hungerplan), które przyniosły miliony ofiar wśród sowieckich jeńców wojennych i wschodnich robotników przymusowych w Rzeszy, a od lata 1942 r. dodatkowo “eliminowały Żydów polskich z łańcucha żywieniowego”. Andreas Dornheim, Rasse, Raum und Autarkie. Sachverständigengutachten zur Rolle des Reichsministeriums für Ernährung und Landwirtschaft in der NS-Zeit [Rasa, przestrzeń i autarkia. Ekspertyza o roli Ministerstwa Rzeszy Wyżywienia i Rolnictwa w epoce narodowego socjalizmu], Bamberg 2011; Patrz też: Alex J. Kay, „The Purpose of the Russian Campaign Is the Decimation of the Slavic Population by Thirty Million“: The Radicalization of German Food Policy in Early 1941 [w:]  Alex J. Kay i inni (redakcja), Nazi Policy on the Eastern Front, 1941: Total War, Genocide, and Radicalization. New York 2012, s. 101–129; Christian Gerlach, Kalkulierte Morde: die deutsche Wirtschafts- und Vernichtungspolitik in Weissrussland 1941 bis 1944. Hamburg 1999, s. …; Robert Solomon Wistrich, Kto był kim w III Rzeszy – Leksykon, Kraków 1997, s. 39-40.
  6. W dniu 23 kwietnia 1940 r. w Krakowie, w obecności sekretarza stanu w Ministerstwie Rzeszy Wyżywienia i Rolnictwa, H. Backe, Frank oświadczył, że jest dla niego sprawą najmniejszej wagi, czy Żydzi mają coś do jedzenia, gdyż w ogóle go nie interesują. Polaków, i to tylko, których można było zaprząc do niewolniczej pracy, głosił Frank tego dnia, “… będę żywił w ten sposób, że przydzieli się im to, co będzie zbywało i co będziemy mieli do dyspozycji. Zresztą odsyłam Polaków do ich samopomocy … “. Dnia 15 października 1941 r. wyraził zdanie, że Żydom nadal nie należy dostarczać środków żywności, a 16 grudnia 1941 r., zapowiadając zagładę Żydów, podał jako jedną z przyczyn takiego stanowiska kłopoty związane z żywieniem tych trzech i pół miliona “nadzwyczaj szkodliwych dla nas żarłoków”. Stanisław Piotrowski, Dziennik Hansa Franka, Warszawa 1956, s. 92-93.
  7. Obwieszczenie starosty stopnickiego z 23.10.1939 r.. Źródło: AIPN GK 639/86, k. 1.
  8. W dniach 4 i 5 grudnia 1940 r. przyjechały przez Jędrzejów do Chmielnika dwa transporty kolejowe z Żydami z Radomia. Łączną liczbę ok. 1500 osób rozdzielono na mniejsze grupy i skierowano do Kurozwęk, Szydłowa i Pacanowa oraz (przez Busko) do Wiślicy, Nowego Korczyna, Oleśnicy i Stopnicy. W połowie stycznia 1941 r. przybyło koleją zwykłą do Jędrzejowa i dalej, po przesiadce na kolej wąskotorową, do Chmielnika 4000 Polaków wysiedlonych z ziem wcielonych do III Rzeszy do zamieszkania na terenie powiatu buskiego. W lutym i marcu 1941 r. deportowano do dystryktu radomskiego ok. 10 tys. Żydów z Płocka. Z tej grupy przybył 24 lutego 1941 r. do Chmielnika transport 966 osób, które także zostały przydzielone różnym miejscowościom w powiecie. Więcej na ten temat w rozdziale “Deportacje do powiatu buskiego”.
  9. AIPN GK 639/8, k. 7-8.
  10. Wydział Wyżywienia i Rolnictwa urzędu gubernatora w Radomiu zapowiedział w połowie stycznia 1940 r. wszystkim starostom, że niebawem wprowadzony zostanie zakaz wypieku białego pieczywa przez Żydów. AIPN GK 639/8, k. 9.
  11. AIPN GK 639/8, k. 6.
  12. Zarządzenie o gospodarce zbożem i paszą w roku gospodarczym 1941/42 z dnia 17 lipca 1941 r. Dz. Rozp. GG, 1941 nr 64 s. 419. „Becugszajn” jest spolszczeniem niemieckiego słowa „Bezugschein”, czyli talon, kwit czy inny dokument upoważniający do otrzymania lub nabycia czegoś, przydział.
  13. AIPN GK 639/60, k. 10.
  14. BArch R 52-III/23, b.n.k.
  15. Wacław Jastrzębowski, Gospodarka niemiecka …, s. 128.
  16. Więcej o zawodowych szkołach rolniczych w rozdziale “Oświata”.
  17. Czesław Rajca, Walka o chleb …, s. 14-15.
  18. Lista sołtysów i agronomów wiejskich, którzy w listopadzie 1943 r. pokwitowali otrzymanie wódki (każdy ćwierć litra). Akta Gminy Busko / Dział Ogólno-Organizacyjny. Sprawy osobowe członków organów gminy i pracowników gminnych. APKi 2130/459, k. 12
  19. Stefan Kubicki mieszkał na przysiółku wsi Łagiewniki. W jego domu miał swoją siedzibę komendant obwodu AK Busko, ppłk “Srogi” – Wacław Ćmakowski. Leszek Marciniec, Kwatera “Srogiego”. Tygodnik Ponidzia, nr 22/2000, s. 9.
  20. Między innymi Albert Hoffmann, zastępca gauleitera Górnego Śląska, wysłany przez Martina Bormanna, szefa kancelarii NSDAP, do GG w roli kontrolera administracji, był orędownikiem koncepcji przyłączenia gruntów małych gospodarstw chłopskich do większych, skierowania znacznego odsetka ludności wiejskiej do miast (zauważył, że właśnie “opróżniane” są getta żydowskie), bezpowrotnej likwidacji przez taką migrację drobnego chłopstwa polskiego, a przede wszystkim dostarczenia siły roboczej rolnictwu w Niemczech. Eugeniusz C. Król, Raporty Alberta Hoffmanna z podróży po Generalnej Guberni w 1942 roku: przyczynek do sporów kompetencyjnych w hitlerowskiej elicie władzy. Przegląd Historyczny, 1981, Tom 72, nr 4, s. 707-708; Również kierownik Wydziału Wyżywienia i Rolnictwa rządu GG, Hellmuth Körner, prezentował pogląd, że najważniejszym w planowaniu intensyfikacji rolnictwa, szczególnie poprzez odpowiednią strukturę agrarną, jest wykreowanie coraz większej grupy robotników wędrownych, którzy regularnie pracować będą w Rzeszy i tylko kilka miesięcy spędzać będą w swojej ojczyźnie w GG. Das Generalgouvernement, nr 5, luty 1941, s. 6; Więcej o (niespełnionych) planach niemieckich przebudowy struktury agrarnej, a w konsekwencji – także ludnościowej na wsi w GG, vide Czesław Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, Warszawa 1970, tom 1, s. 300-305 oraz Eugeniusz Duraczyński, Wojna i okupacja. Wrzesień 1939 – kwiecień 1943. Warszawa 1974, s. 73-75.
  21. Wacław Jastrzębowski, Gospodarka niemiecka …, s. 298.
  22. Czesław Łuczak, Polityka ludnościowa …, s. 264.
  23. Czesław Madajczyk, Polityka III Rzeszy …, tom 2, s. 95.
  24. Starosta Schäfer w raporcie z 6.8.1940 r. do szefa urzędu Gubernatora Generalnego w Krakowie informował o ubytkach w zbiorach, spowodowanych rdzą zbożową i o planowanym w związku z tym usuwaniem krzewów berberysu, na których gromadzą się zarodniki rdzy. BArch R 52-III/23, b.n.k.
  25. Zarządzenie o gospodarowaniu i rejestracji bydła z dnia 10 marca 1942 r. Dz. Rozp. GG, 1942 nr 25 s. 143.
  26. Eugeniusz Duraczyński, s. 76.
  27. Kombatanckie Zeszyty Historyczne, nr 2, rok 1, Warszawa 1992, s. 50.
  28. Zeznania świadków, Teodora Wesołowskiego i Stanisława Łuszcza, złożone w 1947 roku przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Niemieckich w Radomiu, Ekspozytura w Busku-Zdroju, adwokatowi Henrykowi Żebrowskiemu. AIPN GK 179/113, k. 96-97.
  29. Wincenty Sobolewski, Pamiętnik 1940-1969, Sandomierz 2013, T.2, s. 127.
  30. Czesław Poniecki, Jesienny obrachunek. Wspomnienia. Warszawa 1983, s. 327.
  31. Marian Sołtysiak “Barabasz”, dowódca oddziału AK “Wybranieccy” odniósł się do tego zagadnienia w swoich powojennych wspomnieniach: “Następnego dnia wezwany zostałem na odprawę do Kielc. W odprawie poświęconej sprawom organizacyjnym, wynikającym z faktu rozrastania się oddziału, wziął udział m. in. Kpt. „Wyrwa”, komendant kieleckiego obwodu AK. Wiele czasu poświęcono sprawie rozgałęzionej znacznie sieci konfidentów Kripo i GSP, którzy rekrutowali się przede wszystkim z ludzi pełniących jakieś funkcje w aparacie administracyjnym okupanta (sekretarze gminni, wójtowie, tzw. kolczykarze, sklepikarze, restauratorzy i inni.). Początkowo cała sieć konfidentów podlegała szefowi kieleckiej Kripo – Bissingowi”. Marian Sołtysiak, “Wybranieccy” –  przeciw zdrajcom i szpiclom. Wrocławski Tygodnik Katolicki.  R. XI (1963).
  32. Kombatanckie Zeszyty Historyczne, nr 10/2, rok 3, Warszawa 1994, s. 44 i 52.
  33. Majątki żydowskie stanowiły 3,6% ogółu i zajmowały 1,1% ziemi. Największe majątki żydowskie nie przekraczały powierzchni 500 ha. Z danych Okręgowego Urzędu Ziemskiego wynika, że w 1923 r. w województwie kieleckim było 56 majątków żydowskich, w tym 7 w powiecie pińczowskim i 6 w powiecie stopnickim. Mieczysław B. Markowski, Obywatele ziemscy w województwie kieleckim 1918-1939. Kielce 1993, s. 24.
  34. Władysław Ważniewski, Walki … , s. 13.
  35. Piotr Potocki (1875–1938), ziemianin, organizator cukrownictwa na Ukrainie i w Polsce, po opuszczeniu Ukrainy w 1920 r. założył w majątku Kwasów, kupionym od Michała Radziwiłła, Spółkę Akcyjną Hodowli Nasion „Udycz” i stację sekcji nasion. Wielu plantatorów z całej Polski nabywało tu nasiona buraków cukrowych, zbóż i koniczyny. Nasiona nagradzane były na wystawach międzynarodowych. Eksportowano je do Francji, USA, Włoch, Mandżurii i Niemiec. Janina Leskiewiczowa (red.), Ziemianie polscy XX wieku. Słownik biograficzny, część 6. Warszawa 2002, s. 123; W majątku firmy Udycz prowadzono także hodowlę bydła. Kierownikiem stacji hodowlanej był Tadeusz Zalewski. Jego zastępcą ds. uprawy roślin był inż. Jan Kostecki (porucznik, czynny członek Armii Krajowej, syn dyrektora Spółki Udycz w Warszawie). W czasie okupacji, folwark wspierał okoliczne oddziały partyzanckie, o czym wspomina Bronisław Rzepecki “Aleksander”. Kombatanckie Zeszyty Historyczne, nr 10, rok 3, Warszawa 1994, s. 56.
  36. Spółka Akcyjna „Granum” z siedzibą w Warszawie została założona w 1919 r. Spółka zajmowała się produkcją nasion matecznych w selekcyjnych stacjach hodowlanych, m.in. w Wilanowie koło Warszawy i w Szczeglinie koło Buska. Nasiona Spółki “Granum” były nagradzane na rolniczych wystawach krajowych. W latach 20. XX w. prezesem Rady Nadzorczej Spółki był Witold ks. Czartoryski, a prezesem Zarządu – Witold Hanicki. Spółka “Granum” dzierżawiła pola od Władysława Mayzla, wielce zasłużonego badacza i hodowcy szlachetnych odmian buraka cukrowego w Brzozówce (W.M. wywodził się z żydowskiej rodziny, konwertytów na katolicyzm, Jana i Karoliny z Wertheimów). Mayzlowie byli też udziałowcami cukrowni “Łubna” w Kazimierzy Wielkiej. Gazeta Rolnicza, Rok LX nr 42, 21 października 1921, s. 845; Gazeta Rolnicza, Rok LXVI nr 39, 24 września 1926, s. 875; Michał Tomasz Wilczek, Papiery wartościowe przemysłowych spółek akcyjnych dwudziestolecia międzywojennego : wybór. Katowice 2016, s. 313; Stanisław M. Przybyszewski, Ziemianie. Pałace, dwory i dworki nad Nidzicą i Szreniawą. Wyd. II, Kazimierza Wielka 2012, s. 27 i 161.
  37. H. Smarzyński, s. 36 i 50.
  38. “Statystyka Polski”. Seria C. Warszawa, zeszyt 86, tablica 20.
  39. Ludwik Slaski i Bohdan Thugutt, Losy ziemian powiatu pińczowskiego w okresie okupacji 1939-1945 [w:] Janina Leskiewiczowa (red.), Ziemiaństwo polskie 1920-1945. Zbiór prac o dziejach warstwy i ludzi. Warszawa 1988, s. 125.
  40. Kazimierz Wyka w sposób prosty obnażył swoistą, jeśli nawet tylko doraźną, wspólnotę interesów najeźdźcy niemieckiego i polskiego obszarnika podczas okupacji, wykazując przy tym należytą dozę rozeznania pobudek materialnych i psychospołecznych po obu stronach. Swoje obserwacje skonkludował: “Stanowisko Niemców wobec wielkiej własności było jak uśmiech na obliczu bestii, która na razie wstrzymuje się od skoku. Uśmiech, który zapowiadał równocześnie: ten kąsek będzie mi najbardziej smakował”. Kazimierz Wyka, Życie na niby, Kraków 2010, s. 303-307.
  41. Anna Łoś i Marek Łoś, Życie majątku ziemiańskiego w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939-1945. Zarys obrazu i fragmenty wspomnień. [w:] Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie V. Praca i życie codzienne w majątku ziemiańskim. Materiały V sesji naukowej zorganizowanej w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce w dniach 12-14 października 2011 roku, red. H. Łaszkiewicz, Lublin 2012, s. 196-201.
  42. Taki los spotkał m.in. księcia Krzysztofa Mikołaja Radziwiłła, którego, aresztowano w jego domu w Sichowie w sierpniu 1940 r. i osadzono w obozie koncentracyjnym. Więcej o dworach w Sichowie i Słupi i o wojennych tam lokatorach w rozdziale “Ziemiaństwo w powiecie buskim”.
  43. Przejmowaniem polskiej własności ziemskiej kierował Wydział Główny Wyżywienia i Rolnictwa rządu GG. Do maja 1943 r., tj. w niespełna 2 lata od przejęcia kierownictwa tego wydziału przez Karla Naumanna, skonfiskowano 2.367 (52,3 %) z łącznie 4523 majątków ziemskich w GG o całkowitej powierzchni 558.990 ha. Podawano następujące przyczyny konfiskaty: złe gospodarowanie (określenie bardzo ogólne, łatwe w użyciu do uzasadnienia niemal każdej konfiskaty) lub zadłużenie (ziemianie nie mogli spłacać zaciągniętych kredytów z powodu wybuchu wojny) – 55%, opuszczone, “bezpańskie” (wielu właścicieli przebywało w niewoli lub w wojsku polskim na obczyźnie) – 20%, gospodarstwa wrogów Niemiec – 9%, własność państwa – 9%, gospodarstwa żydowskie – 7%”. Faktycznym powodem konfiskaty była realizacja planów kolonizacyjnych. Korzystały z tego wpływowe osobistości z administracji. Majątki, formalnie należące do rządu GG, były w rzeczywistości własnością ich użytkowników. Czesław Rajca, Walka o chleb 1939-1944. Eksploatacja rolnictwa w Generalnym Gubernatorstwie, Lublin 1991, s. 22-23; Ingo Loose, Kredite für NS-Verbrechen : die deutschen Kreditinstitute in Polen und die Ausraubung der polnischen und jüdischen Bevölkerung 1939-1945 [Kredyty dla przestępstw narodowo-socjalistycznych: banki niemieckie w Polsce i obrabowanie ludności polskiej i żydowskiej 1939-1945]. Studien zur Zeitgeschichte 75. München 2007, s. 414.
  44. Liczbę 18 gospodarstw tego typu opieram na źródle wskazanym w aneksie B do niniejszego rozdziału (Większe gospodarstwa rolne w powiecie buskim – stan 1942 roku).
  45. Von Schweinichen´a zmienili kolejno Boetcher i dr Ludorf. Łukasz Jastrząb, Nieznane źródła do historii Wielkopolski XX w. Dokument 5: “Pół wieku przeżyte w ciekawych czasach. Wspomnienia Mariana Gładysza (1890-1968). Poznań 2013, s. 403-408.
  46. AIPN 639/82, k. 12. Na terenie dystryktu radomskiego były 33 Oberleitungi.
  47. Tak było np. w majątku w Wójczy, gdzie zarządzającym był właściciel Michał Popiel. Por. Jerzy Gapys, Zmiany w strukturze własności ziemiańskiej w dystrykcie radomskim 1939-1945. Annales Universitatis Cracoviensis. Studia Historica XIV (2013), s. 214-221.
  48. Więcej o poborze lub zaniechaniu pobierania podatku gruntowego i dodatku wojennego w stosunku do dużych gospodarstw ziemskich – patrz rozdział “Podatki, daniny, kontrybucje i monopole w Generalnym Gubernatorstwie”.
  49. Czesław Łuczak, Polityka ludnościowa …, str. 276-277; Czesław Madajczyk, Polityka okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich 1939-1945 [w:] Władysław Góra (red.) Wojna i okupacja na ziemiach polskich 1939-1945, Warszawa 1984, s. 85; patrz też: Jerzy Gapys,  Niemiecka polityka gospodarcza wobec ziemiaństwa w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939–1945. UR Journal of Humanities and Social Sciences nr 1(14) Rzeszów 2020, s. 88-116 oraz Jerzy Gapys, Mariusz Nowak, Polityka niemieckich i radzieckich okupantów wobec polskiego ziemiaństwa w latach II wojny światowej. Roczniki Humanistyczne, Tom LVII, zeszyt 2 – 2009, s. 209.
  50. Wincenty Bolesław Sobolewski (1889-1972) urodził się w Sandomierzu. Był znanym lekarzem, wojskowym, działaczem narodowym. Jego synowie: najstarszy Zdzisław zmarł we wrześniu 1939 r., najmłodszy Janusz Jerzy zginął w powstaniu warszawskim, a Kazimierz za działalność polityczną w Delegaturze Lwowskiej był zesłany 11 lat na Syberię. Pamiętnik przedstawia wiele wydarzeń, które nie są szeroko znane. Z okolic Tuczęp, gdzie się ukrywał, możemy uzyskać informacje o działaniach prowadzonych przez różne grupy partyzanckie. Interesujący jest także opis wkroczenia wojsk bolszewickich i ich walk z Niemcami, a także los ludzi, wysiedlanych ze swoich domostw.
  51. Wincenty Sobolewski, Pamiętnik …, T.1, s. 227, T.2, s. 77-78. Równie krytyczne, gromiące postępowanie dziedziców, są oceny B. Sobolewskiego z lutego i marca 1943 r., T. 1, s. 251 i 258; Starosta buski, Schäfer, stwierdził w lipcu 1943 r. na naradzie poświęconej przygotowaniom do kampanii żniwnej, że gros dostaw zboża w powiecie pochodzi z gospodarstw o powierzchni 0-5 i 5-10 ha. APR 209/282, k. 6.