Niemcy w administracji powiatu buskiego

Cywilna administracja okupacyjna, także na szczeblu powiatów, borykała się ustawicznie z niedoborami kadr i ich jakością. Za mało było Niemców z Rzeszy, wszystkich folksdojczów szybko “zagospodarowano”, a do stosunkowo licznie zatrudnionych Polaków, których Niemcy określali jako siły nie-niemieckie, mieli najróżniejsze zastrzeżenia, a przede wszystkim brak zaufania1.

Paradoksalne, bo przy wspomnianych brakach dostrzegano jednocześnie zjawisko przerostów biurokratycznych na niższych szczeblach administracji, szczególnie w starostwach powiatowych. Starostowie oddalali od siebie winę za taki stan rzeczy, twierdząc, że nadmierne zatrudnianie było wymuszane odgórnie2.

W lutym 1940 r. w instytucjach niemieckich w Busku pracowało około 20 przybyłych z Rzeszy urzędników i pracowników i tyleż samo miejscowych folksdojczów3.

Do pracy w Busku przyjeżdżali co i rusz urzędnicy i pracownicy delegowani z Rzeszy. Zadaniem starosty było zapewnienie im mieszkań z wyposażeniem. W tej potrzebie, specyficzne, by nie powiedzieć złodziejskie podejście mieli okupanci niemieccy w Busku, z ich starostą Schäferem na czele, do mieszkań i majątku ruchomego mieszkańców polskich i żydowskich w szczególności. Mieszkań pozyskiwanych w drodze najmu w domach u Polaków (bardzo sporadycznie, bo domów takich było niewiele), częściej w drodze wypychania polskich lokatorów do innych, mniejszych, gorszych mieszkań, także do mieszkań odebranych Żydom. Albo wprost zajmowali co lepsze mieszkania opróżnione z Żydów, których wraz z rodzinami kierowano do Rady Starszych, by ta zorganizowała im cokolwiek lichego do dalszego zamieszkiwania.

Władysław Jurecki, zamieszkały w Busku od 1930 r., wynajmował mieszkanie i lokal na warsztat (zakład rymarsko-tapicerski) w domu Leiba Prajsa, Rynek nr 26. W maju 1940 r. podczas jego krótkiej nieobecności w Busku (przebywał u żony w Tarnowie), zarząd miasta zarekwirował jego umeblowane mieszkanie (i warsztat pracy) i przekazał Niemcowi Hoffmanowi, pełniącemu urząd rolnika powiatowego. W. Jurecki po powrocie upraszał w marcu 1941 r. u burmistrza o zwrot mieszkania, które było całym jego majątkiem, i warsztatu, zapewniającego utrzymanie jego rodziny. Burmistrz zwrócił się do Hoffmana, by usunął się z lokalu w ciągu tygodnia. Po utworzeniu getta w Busku (wiosna 1941 r.), Hoffman przeprowadził się do innego mieszkania w Rynku nr 12, z którego wypędzono Żyda. Meble Jureckiego zabrał ze sobą. Ciągu dalszego tej historii nie znamy4.

Mieszkania urzędników niemieckich musiały być urządzone. Nie sprzętami przywiezionymi z Niemiec lub zakupionymi na rynku, lecz odebranymi przemocą od ich właścicieli w Busku, najczęściej właścicieli żydowskich. Proceder ten polegał na zlecaniu polskiemu burmistrzowi (najpierw St. Sikorski, później F. Stach) wyszukanie w mieszkaniach żydowskich mebli i przedmiotów codziennego użytku, koniecznie w dobrym stanie, następnie “wypożyczanie” ich, nie dbając o to, czy właściciel wyraża zgodę. Dla pozorów praworządności sporządzane były skrupulatnie wykazy “wypożyczonych” sprzętów i nazwisk ich właścicieli.Przykładowo, dla przybyłego do Buska w styczniu 1942 r. doradcy gospodarczego, Luttermanna, burmistrz skompletował (na polecenie starosty) meble i sprzęty – 26 pozycji w wykazie: obrusy, bielizna pościelowa, szufelka na węgiel, wiadro na wodę, wieszaki na odzież, itp. – od żydowskiej Rady Starszych, oraz meble (fotele, łóżko, stół, szafa z lustrem, kanapa, szafki nocne), firanki, stojaki pod kwiaty, kwiaty w donicach – od Żydów: Nożyc, Bienensztok, Prajs, Nadler, Majer, Włoch, Rozenberg, Rozencwajg, Bonda, Górski., Cukierman5.

Niemcy mieli świadomość, że przebywają w kraju wroga, i jeśli nawet momentami wchodzili w relacje pewnej zażyłości z niektórymi Polakami (śledzonej i piętnowanej przez gorliwych partyjniaków i służby policyjne, przede wszystkim przez SD)6, generalnie ich stosunek do miejscowej ludności był wrogi i nieufny. Przybywało wraz z mijającymi miesiącami okupacji powodów do wrogich postaw także ze strony Polaków. Nadto, na sile nabierał polski zbrojny ruch oporu. Uzasadnione były zatem rosnące obawy Niemców o własne bezpieczeństwo.

Gustav Hackbarth, kierownik Wydziału Spraw Wewnętrznych w urzędzie gubernatora radomskiego7, pismem okólnym z 14 maja 1940 r. do starostów w dystrykcie utyskiwał na niedostateczne uzbrojenie urzędników w starostwach8. Ostatecznie wszyscy cywilni urzędnicy niemieccy w Busku zostali uzbrojeni w broń krótką9

Na zwiększenie przydatności obronnej urzędników miała wpływać ich tężyzna fizyczna. W połowie czerwca 1941 r. Kreishauptmann Schäfer zarządził obowiązkowe ćwiczenia gimnastyczne po skończonym urzędowaniu. Opornych karał dodatkową pracą po godzinach10. W obliczu nadciągającego frontu ze wschodu postanowiono zwiększyć w 1944 r. zdolności militarne urzędników starostwa. Polecono ich przeszkolenie w obsłudze panzerfausta. Strzelali z odległości 50 m do muru cmentarnego. Ćwiczenia prowadził szef żandarmerii powiatu buskiego, Paul Koenig11

Przypisy

  1. Zbiorczy raport z kontroli urzędów ds. policyjnych w starostwach Generalnego Gubernatorstwa, przeprowadzonej we wrześniu 1943 r. przez oddelegowanego z Krakowa radcę policyjnego (b.n.) na polecenie Reichsführera SS i Szefa Policji Niemieckiej, Himmlera. APR 209/2, k. 2.
  2. Eugeniusz C. Król, Raporty Alberta Hoffmanna z podróży po Generalnej Guberni w 1942 roku: przyczynek do sporów kompetencyjnych w hitlerowskiej elicie władzy. Przegląd Historyczny, 1981, Tom 72, nr 4, s. 710.
  3. AIPN 639/60, k. 10.
  4. APKi 2128/1218, k. 137, 140-142.
  5. APKi 2128/1218, k. 607, 609- 610.
  6. Gubernator Generalny Frank oświadczył starostom niemieckim: “Najbardziej niebezpiecznymi Polakami są ci porządni, bo oni mogą wywołać współczucie, a przez to fatalny bieg historii. Taką znam tylko odpowiedź, żadnej innej. Poza tym, jedno, co musimy zagwarantować, to przekazać robotników Narodowi Niemieckiemu i gospodarce niemieckiej. Pragniemy pokazać, że praca fizyczna należy do Polaków. Kto się tym zadowoli, tego chronić będzie nasza Rzesza. To jest czysta łaska, której udziela Rzesza Niemiecka. Usunąć zasiłki dla bezrobotnych, wynagrodzenie tylko za wyświadczoną pracę, bo inaczej to tylko datki. Żadnego wsparcia. Obowiązek pracy”. Stenogram z narady starostów, burmistrzów i komisarzy miejskich u szefa dystryktu radomskiego, Lascha, z udziałem gubernatora generalnego, Franka w dniu 25.11.1939 r. AIPN GK 179/171, s. 10.
  7. Gustav Hackbarth od sierpnia 1941 do kwietnia 1942 r. pełnił obowiązki Stadthauptmanna w Radomiu, by następnie przejść do Tarnowa na stanowisko komisarza miejskiego.
  8. Informował, że w odpowiedzi na jego sugestię, Główny Wydział Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Krakowie gotów jest wysłać pistolety i amunicję, gdy tylko otrzyma zgłoszenie zapotrzebowania. AIPN GK 639/13, k. 68.
  9. Potwierdził to w swoich zeznaniach Luitpold Korz. Odpis protokołu z przesłuchania L. Korz z dnia 12.6.1963 r. w charakterze świadka w postępowaniu Prokuratury Monachium (München) I, nr akt 1a Js 311/60, przeciwko b. żandarmowi z Nowego Korczyna, Stürmann. Odpis protokołu sporządzonego przez Bawarski Urząd Kryminalny (Landeskriminalamt Bayern) jest zdeponowany w aktach postępowania Prokuratury Stuttgart nr 18 Js 597/67 (Dochodzenie przeciwko Wilhelm Schäfer z powodu zagłady Żydów na terenie powiatu Busko (Polska); deportacja Żydów do KZ Treblinka (Polen)). Staatsarchiv Ludwigsburg (StAL) AL EL 317 III Bü 475, k. 62.
  10. Wiadomości ogólne A nr 456/A z dnia 7.7.1941 r. z Kroniki Andrzeja, żołnierza ZWZ-AK, autora i kolportera prasy podziemnej, uczestnika m.in.propagandy dywersyjnej “N”. Kazimierz Gorzkowski, Kroniki Andrzeja. Zapiski z podziemia 1939-1941. Warszawa 1989, s. 341.
  11. Protokół przesłuchania Bela von Christen w dniu 10.11.1966 r. w charakterze świadka przez Landeskriminalamt Baden-Württemberg w postępowaniu Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu “Rozpoznanie okoliczności mordu na ludności żydowskiej i polskiej na terenie powiatu Busko / Dystrykt Radom (Polska) w latach 1942 do 1945”. BArchL B162/6208 Bd. 5, k. 1060.