Rolnictwo

Rolnictwo przed wrześniem 1939

Warunki gospodarowania na wsi w okresie międzywojennym określić można bardzo ogólnie jako trudne. W pierwszych latach dwudziestych powszechnie brakowało żywności, a jej ceny były odpowiednio wysokie. Ta, zdawałoby się, korzystna okoliczność rynkowa mogła być zdyskontowana przez chłopów tylko częściowo. Mogli bowiem sprzedać na rynku tylko nadwyżki – po wywiązaniu się z dostaw obowiązkowych (do 1921 r.). Lekka poprawa nastąpiła w połowie lat dwudziestych, co pozwoliło rolnikom na zakupy artykułów przemysłowych, w tym maszyn i urządzeń rolniczych oraz kupno ziemi poparcelacyjnej. Nastały wkrótce po tym wielki kryzys gospodarczy dotkliwie dotknął wieś poprzez znaczny spadek cen na artykuły rolne. Skupowane produkty rolne przechodziły przez wielostopniowy system pośrednictwa, a handel dodatkowo obniżał ich ceny. Jednocześnie na wysokim poziomie utrzymywały się ceny artykułów przemysłowych. Zaistniałe zjawisko na rynku, określane jako nożyce cen, było szczególnie niekorzystne dla chłopów. W warunkach ostrego głodu kredytowego panoszył się na wsi kredyt lichwiarski. Rolnicy obłożeni byli wysokimi podatkami. Produkcja rolna była na ogół zacofana. Na wsi panowała powszechna bieda, szczególnie dokuczliwa dla posiadaczy małych i średnich gospodarstw, zmuszająca ich do rezygnacji z zakupów artykułów przemysłowych. Brak odzieży i obuwia udaremniał uczęszczanie dzieci do szkoły. Symbolem ówczesnej wsi było dzielenie zapałki na czworo1. Spadły również dochody właścicieli majątków ziemskich, nawet do 40%. 

Powolne było wychodzenie z kryzysu. Dopiero od 1935 r. poprawiała się nieco sytuacja ekonomiczna wsi, wyraźnie w 1937 r., wskutek złych urodzajów na świecie. Wzrosły ceny artykułów rolnych w porównaniu z rokiem 1936, przez co poprawiła się wypłacalność wsi, zwiększyły się zakupy, przede wszystkim nawozów sztucznych i maszyn rolniczych. Zmniejszyło się rozwarcie nożyc cen. Lepsze zbiory w roku 1938, osiągnięte w Polsce i w innych krajach, spowodowały spadek cen zbóż, który tylko w części został zrekompensowany wzrostem obrotu artykułami hodowlanymi. Znów rozwierały się nożyce cen. Także w roku 1939 pogarszała się sytuacja materialna ludności wiejskiej2.

Niekorzystna była struktura agrarna w rolnictwie polskim. Dominowały gospodarstwa karłowate o powierzchni poniżej 2 hektarów i gospodarstwa małorolne (61,6% ogółu gospodarstw)3. Przykładowo, w przedwojennym powiecie pińczowskim gospodarstwa o wielkości do 2 ha stanowiły 23,5 % ogółu gospodarstw, od 2 do 5 ha 40% i od 5 do 20 ha 28,2 %4. Przyrost ludności wiejskiej w okresie międzywojnia o ok. 4,5 miliona (ponad 22 %) powodował stałe pogarszanie się struktury agrarnej poprzez rozdrobnienie i karłowacenie gospodarstw. W powiecie stopnickim prawie połowę gospodarstw rolnych stanowiły gospodarstwa karłowate, na których żyło około 50 tys. osób5.

Poważnym problemem polskiej wsi w okresie międzywojennym było przeludnienie, także w powiatach województwa kieleckiego. Miasta nie mogły wchłonąć nadwyżki rąk do pracy, bo zbyt słaby był przemysł. Nie dość tego, bezrobocie w przemyśle dodatkowo generowało przeludnienie agrarne6. Największa nadwyżka siły roboczej na wsi występowała w gospodarstwach małych. Według ówczesnych wyliczeń, około 6 milionów osób można by było wycofać ze wsi bez ujmy dla rozmiarów produkcji rolnej. Środkiem zaradczym, choć tylko działającym doraźnie, do pomniejszenia tego ewidentnego ciężaru dla gospodarki narodowej była wspierana przez rząd emigracja zarobkowa. Budziła ona z politycznego punktu widzenia oczywiste zastrzeżenia. Przypominała bowiem leczenie człowieka przy pomocy puszczania mu krwi. Tymczasem wielu mieszkańców wsi poszukiwało poprawy warunków życia i pracy, jeśli konieczne, nawet z dala od miejsca urodzenia i spędzonego dzieciństwa7.  Ogółem w latach 1919-1938 emigracja wyniosła około 2 mln osób, powróciło około 1 miliona8. Głównymi kierunkami wyjazdów do sezonowej pracy na roli były początkowo Francja i Belgia, później Niemcy, w pewnym zakresie także Łotwa9

Z powiatu stopnickiego w kilku ostatnich latach poprzedzających wybuch II wojny światowej, wyjeżdżało corocznie do robót sezonowych za granicą około 1500 osób. Większość z nich kierowała się do Niemiec. 
Złowrogim pokłosiem przedwojennych wyjazdów robotników rolnych z powiatu stopnickiego na saksy do Reichu, był u co niektórych po powrocie bałwochwalczy, naiwnie ufny stosunek do Niemców, także później, w czasie okupacji. Spośród nich rekrutowali się podczas okupacji niektórzy oddani Niemcom urzędnicy samorządowi, wójtowie i sołtysi oraz urzędnicy w spółdzielniach. Niejeden z nich poszedł na współpracę z Gestapo. Takie postawy mogły wynikać albo z “ludzkiego“ ich potraktowania ongiś przez pracodawcę niemieckiego (bywało, choć raczej rzadko), albo na skutek prowadzonej wobec polskich robotników sezonowych urzędowej propagandy w duchu narodowo-socjalistycznym10. O próbach indoktrynacji sezonowych robotników polskich informowali polscy konsulowie w raportach do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Władze polskie usiłowały zapobiec niebezpiecznym tego konsekwencjom11.
L. Landau w monografii poświęconej emigracji sezonowej na Łotwę i do Niemiec, ukończonej wiosną 1939 roku, wykorzystał wyniki ankiety przeprowadzonej przez Instytut Gospodarstwa Społecznego. W interesującym nas zagadnieniu, Landau przytacza wypowiedzi ankietowanych przedstawicieli polskich władz, lokalnych działaczy, wreszcie badaczy terenowych. W wypowiedziach tych dominowała opinia, że obce wpływy polityczne w bardzo małym stopniu docierały do emigrantów. Powodów było kilka: słaba znajomość języka niemieckiego, brak przynależności do tamtejszych organizacji zawodowych, mocno ograniczony kontakt z Niemcami w sferze prywatnej, zapracowanie polskich robotników i brak czasu. Ten brak zainteresowania sprawami politycznymi nie powstrzymywał jednak polskich chłopów od własnych obserwacji i prezentowania w domu – już po powrocie z Niemiec – opinii typu “widać różnicę … (…) jak się idzie z Niemiec do Polski, to (…) z żelaznych Niemiec po żelaznym moście wchodzi się na drewniany most do drewnianej Polski”.
Bywało, że sezonowcy stawali się zwolennikami systemu hitlerowskiego na skutek agitacji i dostrzeganych faktycznie korzystniejszych warunków bytowych w Niemczech. Oceniane to było przez ankietowanych jako bardzo niebezpieczne dla Polski. Na mniej wyrobionych narodowo emigrantów znaczny wpływ wywierały porządek i opieka, jaką władze niemieckie otaczały robotnika. W jednej z ankiet zacytowano stwierdzenie: “W Polsce jest dużo bogactwa i dużo ludzi zdolnych do pracy, brak tylko ludzi, którzy umieliby pracą pokierować. Gdyby Hitler przyszedł, on dałby każdemu pracę i usunąłby tę nędzę, jaka istnieje w Polsce12.

Powiat stopnicki miał charakter wybitnie rolniczy. Według spisu ludności z 1931 r., powiat stopnicki liczył 153091 mieszkańców, w tym ludności wiejskiej 140213 osób. Około 80% ludności powiatu zatrudnionych było bezpośrednio w rolnictwie. Chłopskich gospodarstw rolnych było około 21000; użytkowały one 104333 ha ziemi. Majątki obszarnicze obejmowały 19388 ha ziemi13.

Występują tu gleby różnorodne, w przewadze słabe, mało wydajne. Pas gleby urodzajnej (ok. 20% powierzchni ówczesnego powiatu) obejmuje dolinę Wisły (gmina Pawłów i część południowa gminy Łubnice). Gleby średnie (55% powierzchni powiatu) występują w gminach Busko, Szaniec, Radzanów, zachodnia część gminy Chmielnik, częściowo gminy Pęczelice i Szczytniki oraz gminy Kurozwęki, Grabki, Tuczępy, Oględów, Gnojno i Oleśnica. Gleby słabe (25 % powierzchni powiatu) rozciągają się w północnej części powiatu – gminy Maleszowa, Drugnia, Potok, wschodnia część gminy Chmielnik. Na lepszych glebach (gminy Oględów i Pacanów) uprawiano buraki cukrowe, na średnich i gorszych żyto, pszenicę, jęczmień, owies, ziemniaki. 

Fot. Żniwa w Kieleckiem. Autor: Mariusz Łężniak. Źródło: Zbiory Muzeum Wsi Kieleckiej.

Na terenie powiatu były bogate sady owocowe i ogrody warzywne. Tak było przykładowo w okolicach Magierowa, gmina Zborów, gdzie występowały dobre gleby lessowe i sprzyjające były warunki mikroklimatyczne. Sadzono przede wszystkim śliwy, damachy, oraz czereśnie zwane tu miodówkami. Często sady były wykupywane już wczesną wiosną przez Żydów ze Stopnicy, gospodarze „wymawiali sobie” jedynie kilka drzew. Żydzi dbali o zbiór czy suszenie śliwek, które następnie wywozili aż do Gdańska14.

Stan pogłowia zwierzęcego był dość zasobny. Na dużą skalę prowadzona była hodowla gęsi. Chmielnik skupował 50% gęsi z powiatu. Tu je tuczono w 50 tuczarniach i stąd wysyłano do Łodzi, Warszawy i na Śląsk oraz za granicę, głównie do Anglii i Niemiec. Rocznie wywożono z powiatu około 800 tys. sztuk15

Tuczarnie gęsi w Chmielniku tak wspominał M. Marusieński: “Było ich wiele. Jedna z nich graniczyła z naszą posesją. Prowadzili je wyłącznie Żydzi. Plac-tuczarnia podzielony był na 2 zagrody. W przejściu pomiędzy nimi zazwyczaj sadzano młodego Żydka (4-6 lat), który chwytał gęś ze stada, wpychał jej do dzioba odpowiednio spreparowane mączno-owsiane kluski i przerzucał ją do drugiej zagrody16

O gęsich interesach w Chmielniku tak pisał Jerzmanowski: “Inną osobliwością Chmielnika, aktualną do drugiej wojny, stanowiło czterdzieści prosperujących fabryk gęsi. Tak trzeba nazwać olbrzymie tuczarnie, znane na europejskich rynkach z eksportowego towaru. Mimo że motoryzacja w okresie międzywojennym słabo była rozwinięta, dwadzieścia dwie ciężarówki codziennie w sezonie wywoziły żywy towar, który przynosił i wtedy potrzebne dewizy. W 1937 r. tuczarnie płaciły za skupywane gęsi od dwu i pół do sześciu złotych. Prowadziwszy dotłuszczającą kurację, uzyskiwano kilkanaście, a wyjątkowo i dwadzieścia złotych za sztukę. (…) Chmielnik był chyba ostatnią w Polsce miejscowością inkasującą przy wjeździe “kopytkowe” na rogatce. Nie od czworonogów jednak, ale od wwożonych do miasteczka gęsi; obowiązkowa opłata wynosiła 10 groszy od sztuki. Duże obroty przynosiły z niecodziennego źródła pokaźny dochód Zarządowi Miejskiemu17.

Rozpowszechniona była hodowla także innego drobiu; w ostatnich latach przedwojennych do 1,5 mln sztuk. Przeciętnie corocznie wywożono z powiatu 50 wagonów jaj kurzych. Ludność wiejska powiatu parała się nadto pszczelarstwem. W hodowli ryb w stawach o łącznej powierzchni 600 ha produkowano 70 tys. kg rocznie. Największe stawy hodowlane były w Górkach, gm. Grotniki, w Jastrzębcu, gm. Wolica, w Słupi, gm. Pacanów, w Grobli, gm. Oględów, w Brodach, gm. Oleśnica. Względnie duże stawy były także w Kurozwękach i Chańczy oraz w gminach Grabki, Maleszowa i Wójcza18.

O pozycji rolników z powiatu stopnickiego w kieleckim handlu produktami spożywczymi tak pisał Jan Pazdur: “Świnie na targach kieleckich pochodziły głównie z targu chmielnickiego, który w regionie odgrywał pod tym względem rolę centralną.(…) Także niedobory zboża wyrównywali kielczanie w Chmielniku lub w Lelowie. Kaszę jaglaną i tatarczaną dostarczali przekupnie z Pińczowa, Nowego Korczyna i Wiślicy, warzywa pochodziły z okolic Pacanowa, Drugni, Chmielnika, Cudzynowic. W rękach żydowskich znajdował się obrót owocami świeżymi, suszonymi i ich przetworami. Pochodziły one z okolic centralnych regionu świętokrzyskiego (Bieliny, Psary), albo z Chmielnika, Działoszyc i Stopnicy, odbiorcami zaś byli mieszkańcy Piotrkowa, Łodzi i Warszawy19.

Przypisy

  1. W gazecie “Zielony Sztandar” w 1932 r. opisano taki oto epizod w gminie Oleśnica: “Policyjna nie-bajka. Wychodzący w Warszawie organ ludowy “Zielony Sztandar” interesuje się dużo powiatem stopnickim, znanym nam ze starej powieści “Rubin Wezyrski”. Otóż czytamy w piśmie ludowym opis następujący: “Jeden z chłopów ze wsi Bydłowa, gm. Oleśnica, pow. stopnickiego zapalał na targu papierosa, przełupawszy zapałkę na dwie części dla oszczędności. Dostrzegł to czujny policjant i, uznawszy widocznie tego rodzaju oszczędność za “przestępstwo” wobec skarbu państwa, obłożył chłopa z miejsca mandatem karnym na 5 zł. Na jakiej podstawie, trudno doprawdy zrozumieć. Są wprawdzie przepisy ustawowe, które nakazują, ile kto ma zapłacić podatku bezpośredniego, ale na szczęście nie mamy jeszcze przepisów nakładających na obywateli obowiązek wypalania tyle, a tyle papierosów, wypicia tyle a tyle wódki, czy zużycia tylu a tylu zapałek”. Kwiatek ten podał “Zielony Sztandar” pod tytułem “Nie do wiary”. Istotnie takich niewierzących znajdzie się milljony – a jednak …”. Dziennik Bydgoski, 3.6.1932 r.
  2. Zbigniew Landau, Jerzy Tomaszewski, Zarys historii gospodarczej Polski 1918-1939. Warszawa 1981, s. 282-283.
  3. Mieczysław Mieszczankowski, Struktura agrarna Polski międzywojennej. Warszawa 1960, s. 305-328.
  4. Władysław Ważniewski, Walki partyzanckie nad Nidą 1939-1945: z dziejów walki podziemnej na ziemi miechowsko-pińczowskiej, Warszawa 1975, s. 13.
  5. Henryk Smarzyński, Powiat Busko-Zdrój przed 1 IX 1939 i w okresie okupacji niemieckiej w latach 1939–1945, Kraków 1960, s. 50.
  6. W województwie kieleckim aż 46,4 % ogółu zatrudnionych w przemyśle mieszkało na wsi. Więcej o jednoczesnym zatrudnieniu rolników na wsi i w przemyśle w województwie kieleckim – patrz Stanisław Meducki, Konspiracja i walka zbrojna w Kieleckiem w latach II wojny światowej, Kielce 2011, s. 17-18.
  7. R. Kiwior tak zapamiętał przeludnienie wsi i brak możliwości wyżywienia się z małych skrawków ziemi: “Ojciec pochodzący z Nowego Korczyna – miasteczka w województwie kieleckim, wywodził się z gospodarskiej rodziny. Tam już podziału rolnego nie dało się dokonywać, gdyż działki choć długie, były na tyle wąskie, że można je było przeskoczyć i tylko jego najstarsza siostra została na gospodarstwie, reszta rodziny powędrowała w świat za chlebem”. Odkurzanie historii. Wspomnienia Romualda Kiwiora. Głos z Gminy (Nowy Korczyn) nr 10/2009, s. 29.
  8. Małgorzata Machałek, Przemiany polskiej wsi w latach 1918–1989. Klio. Czasopismo poświęcone dziejom Polski i powszechnym, wydawane przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika, t. 26 nr 3/2013, s. 55-80; Wacław Jastrzębowski, Gospodarka niemiecka w Polsce 1939-1944, Warszawa 1946, s. 29.
  9. Polityka forsownych zbrojeń w Niemczech od połowy lat 30-tych powodowała wyludnianie się tamtejszej wsi i w konsekwencji zapotrzebowanie na ręce robocze z zagranicy. Na podstawie umowy podpisanej 17 czerwca 1937 r. przez rządy Polski i Niemiec, wznowiono po 5-letniej przerwie werbunek i emigrację sezonową polskich robotników rolnych do Niemiec. Robotnicy zarekrutowani w roku 1938 (ok. 61 tysięcy osób) w 57 powiatach znaleźli pracę w 8 prowincjach niemieckich, głównie w gospodarstwach chłopskich, gdzie warunki pracy i płacy były najgorsze i od których stronili inni cudzoziemcy, głównie Włosi. Spośród rekrutowanych w Polsce robotników do Niemiec, 45,9 % stanowili “sezonowcy” z województwa łódzkiego, a 16,4% z województwa kieleckiego. Złe traktowanie sezonowych robotników polskich, np. ograniczenia w opiece duszpasterskiej przez księży z Polski, czy krętactwa przy wypłacaniu wynagrodzenia za pracę, “kryte” przez niemiecką administrację, były powodem pewnych napięć w relacjach polsko-niemieckich, które jednak nie wpłynęły na zmniejszenie zatrudnienia Polaków. Władze polskie nie zgodziły się na proponowane przez Niemcy jesienią 1938 r. pozostanie na zimę 3500 polskich robotników. Niemcy byli żywotnie zainteresowani dalszym zatrudnieniem robotników polskich, także w 1939 r. W lutym 1939 r. podpisano kolejną umowę, przewidującą wyjazd 90 tys. robotników. Zerwanie przez Hitlera 28.4.1939 r. deklaracji o  niestosowaniu przemocy oraz coraz bardziej napięta sytuacja międzynarodowa spowodowały, że władze polskie zabroniły rekrutacji i wyjazdu polskich sezonowców do Niemiec. Pracowali tam tylko nieliczni nielegalni. Edward Kołodziej, Wychodźstwo zarobkowe w Polski 1918-1939. Warszawa 1982, s. 227-231; Włodzimierz Spaleniak, Prawno-polityczne aspekty emigracji sezonowej polskich robotników rolnych do Niemiec w latach 1919-1939. Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio K, Politologia Vol. IX 2002, s. 61-63.
  10. Smarzyński, s. 99-103.
  11. Anna Ambrochowicz, Opieka konsularna nad polskimi robotnikami sezonowymi w Prusach Wschodnich w okresie międzywojennym: wybrane problemy. Komunikaty Mazursko-Warmińskie, nr  3/2009, s. 413-421.
  12. Ludwik Landau, Wychodźstwo sezonowe na Łotwę i do Niemiec w 1937 r. Warszawa 1966, s. 156-163.
  13. Franciszek Faliszewski, Kartki z przeszłości ruchu ludowego w byłym powiecie stopnickim, Warszawa 1965, s. 8.
  14. Renata Szybowska, Wieś wśród sadów czereśniowych, Gazeta Solecka – Kwartalnik Gminy Solec-Zdrój, nr 3/2009, s. 7.
  15. Marek Maciągowski, Słynny z gęsi: Chmielnik. (Nasze magiczne miejsca) – Il, Słowo Ludu (Kieleckie) nr 177/2005, s. 5.
  16. Michał Marusieński, Zygzakowate życie, Wspomnienia 1911-1949, Kraków 1991, s. 20.
  17. Jerzy Jerzmanowski, W starych Kielcach, Łódź 1984, s. 28-29.
  18. Ogólne dane zaczerpnąłem z monografii H. Smarzyńskiego. Pisze on o powiecie buskim, choć formalnie w okresie międzywojennym powiat nosił nazwę “stopnicki”, i wymienia gminy przynależne wówczas do powiatu stopnickiego. W opisie tym brak jest danych dotyczących przedwojennego powiatu pińczowskiego. Por. Smarzyński, s. 14-18 i 61.
  19. Jan Pazdur, Dzieje Kielc 1864 – 1939. Wrocław, 1971.